sobota, 14 lipca 2012


Rozdział 10



                Z Niallem rozmawiałam coraz rzadziej. Po prostu nie miałam czasu, cały czas tylko praca, jak już znajdowałam chwilę to Niall był w studiu.  Dostawałam coraz więcej hejtów, płakałam po nocach, nie mogłam wytrzymać gadki jego fanek : „Jak możesz tak wykorzystywać Niallera, znalazłaś lepszą pracę przez niego i już się z nim nie widujesz, odwal się od niego”. Takie tweety to po prostu codzienność. Pod domem stały jakieś psycho-fanki, krzyczały „Zostaw Nialla”. Nie  mogłam wyjść nawet do sklepu, bałam się, że coś mi zrobią. Ostatni raz widziałam się z Niallem, kiedy do niego zadzwoniłam i kazałam mu cos zrobić z jego fankami. One jeszcze bardziej się zdenerwowały i mówiły, że buntuję Nialla przeciwko im.
                - Perrie, ja nie wytrzymam, muszę zobaczyć się z Niallem, muszę mu powiedzieć, że będę go kochała cały czas. – powiedziałam cała zapłakana.
- Marggie nie możesz, on musi tam siedzieć, chcesz żeby coś mu się stało? – powiedziała Perrie.
                Kolejny szary dzień. Siedziałam na kanapie, jadłam lody cała zapłakana, myślałam tylko o nim. Największą presję wywoływały na mnie fanki. Nie mogłam powiedzieć gdzie jest Niall. Ja sama nie chciałam w to uwierzyć, wmawiałam sobie, że mam dla niego coraz mniej czasu, ale nie to, nie, nie chciałam tak myśleć. Usłyszałam trzask okna. Widziałam, że się otwarło, widziałam te wszystkie zadowolone z siebie fanki. Nie wytrzymałam. Wyszłam z domu, wsiadłam do auta, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, nie powiedziałam nawet głupiego Cześć , nie byłam w stanie. Jechałam coraz szybciej. Wreszcie dojechałam do tego ponurego miejsca. Wiedziałam, że nie wpuszczą mnie. Musiałam jakoś się dostać. Poszłam na tyły. Ściągnęłam buty i powoli przechodziłam przez kraty. Szybko pobiegłam do budynku, na szczęście nikt mnie nie zauważył. Szukałam celi numer 234. Szłam i szłam, byłam zaskoczona, że jeszcze nikt mnie nie zauważył. Wreszcie ujrzałam numer 234. Szybko popchnęłam drzwi. Zobaczyłam płaczącego na łóżku, trzymającego moje zdjęcie Nialla.
- NIALL!- zaczęłam płakać, szybko podbiegłam i przytuliłam się do niego. – Proszę cię chodź stąd.!
- Margaret, boże jak ja tęskniłem, już próbowałem wyjść, za każdym razem nie złapali. – powiedziałam ocierając łzy spływające po moim policzku.
- Pójdziesz ze mną, będziesz cały czas u mnie siedział w domu, wtedy na pewno nic ci się nie stanie. Siedzenie tutaj nie ma sensu. – lekko pocałowałam go.
- Nie chcę cię zostawić, nie chcę żebyś przez życie szła sama, uwierz robię to dla ciebie. Nie chcę żeby  mafia mnie zaatakowała. Nie chcę żeby tobie się coś stało- spłynęła mu łza, którą otarłam kciukiem.
- Nic ci się nie stanie, będziemy razem na zawsze. Nie wytrzymuję bez ciebie, to już miesiąc.
- Dobra Margaret idziemy. – wziął mnie na ręce, otworzył cele i pobiegł.
                Byłam tak szczęśliwa, że w końcu będę mogła przy nim zasypiać i budzić się. Widzieć codziennie jego uśmiech. Widzieć jak z dnia na dzień promienieje. Bałam się, że mafia go złapie, bałam się, ale wiedziałam, że on dłużej by tam nie wytrzymał. Wiedziałam, że to ryzyko, ale my kochamy ryzyko.
                                Wsiedliśmy do auta.
- Niall, nie przestrasz się tego tłumu fanek. – powiedziałam .
- Nie bój się, jestem przyzwyczajony.- lekko  uśmiechnął się.
                 Wszystkie fanki rzuciły się na Horana i na mnie. Szybko weszliśmy do domu. Chcieliśmy nacieszyć się sobą.
                Wzięłam urlop. Muszę zająć się Niallem, jest nadal cały roztrzęsiony.  Żal mi go, ale zaczynając karierę, musiał liczyć się z tym, że takie rzeczy będą się dziać dosyć często.
                Paul zajął się natrętnymi fankami, które cały czas stały pod moim domem. Cały czas wolny spędzaliśmy razem. Nialler powoli dochodził do siebie. Kazał mi iść do pracy, mówił, że sobie poradzi. Ten jeden głupi dzień, zaufałam mu, bałam się, że stracę pracę. Przyszłam do domu, zobaczyłam tylko parę tabletek leżących na ziemi. Upuściłam zakupy i pobiegłam szukać Horana. Zobaczyłam go w łazience. Był nieprzytomny, obok niego leżało puste pudełko po tabletkach. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam na pogotowie. Byłam cała zapłakana, to była moja wina, byłam taka głupia i zaufałam mu. Po 5 minutach karetka była na miejscu.  Pojechałam z nimi. Widziałam jak reanimują Nialla. Nie umiałam zrozumieć czemu to zrobił? Chciał zostawić mnie samą?
                Siedziałam przy nim już pół dnia, nadal nie budził się. Powoli zasypiałam, po chwili poczułam dotyk czyjejś ręki. Otwarłam oczy i zobaczyłam, że Niall odzyskał przytomność.
-Niall, żyjesz, dziękuję ci boże, co ty chciałeś zrobić!? Chciałeś zostawić mnie samą!?- zapytałam cały czas trzymając jego rękę.
- Margaret, myślałem, że jak sam się zabiję to dadzą spokój tobie. Żałuję, kocham cię.- w jego głosie było słychać straszne osłabienie.
Do Sali wszedł lekarz. Stwierdził, że jak Horan będzie się dobrze czuł, będzie mógł wyjść już jutro. Niall szybko przytaknął głową, kazał mi iść do domu, odpocząć. Posłuchałam go, wiedziałam, że chwila spokoju, przyda mi się.
                Ledwo co przyszłam do domu, do drzwi zadzwoniła Edwards.
- Przyszłam towarzyszyć ci w tym dniu. Przyjdzie zaraz Melanie. Pooglądamy filmy, porozmawiamy.- powiedziała kładąc torebkę na stół.
-Ok, przyjdzie ktoś jeszcze z nią? – wyciągnęłam z lodówki mrożone kawy.
- Chyba Zayn. – powiedziała.
- A tak w ogóle jak z Liamem?- zapytałam dając jej kawę.
- Nie za dobrze, pokłóciłam się z nim, nie wiem czy to moja zazdrość tak działa, ale widziałam go z jakąś blondynką. Nie odzywamy się do siebie od dłuższego czasu. – rozpłakała się.
- Łap chusteczki. Skarbie, nie przejmuj się, może Liam nie jest ciebie wart? Uwierz mi porozmawiam z nim, on mi wszystko wytłumaczy. – usiadłyśmy na kanapę.
Do domu weszła Melanie, a zaraz za nią Zayn. Chłopak szybko podbiegł do Perrie i zaczął się wypytywać o co chodzi. Widziałam złą minę Melanie, próbowała to jakoś ukryć, lecz nie wychodziło jej to. Melanie była moją przyjaciółką i życzę jej z całego serca wspaniałego chłopaka, ale nie Zayna, nie dawno myślałam nad ich związkiem,  kompletnie nie pasują do siebie. Melanie była typem człowieka, który lubił planować, a Zayn kompletnie spontaniczny.
_______________________________________________
Nie wyszło ; ( Napiszcie w komentarzu czy w tej opowieści lubicie Perrie i czy wzbudza w was jakąś sympatię, albo raczej nienawiść . ; ))

piątek, 13 lipca 2012


                Rozdział 9






                                                               *oczami Nialla*

       -Coo!? Zayn co ty mówisz!? Zaczekaj wyjdę z pokoju. – powiedziałem patrząc na Margaret, która słodko spała, musiałem wyjść.
- Przyjedź po mnie i Melanie, proszę Niall. Jesteśmy w parku, na ławce obok placu zabaw.- powiedział, wiedziałem, że są pijani, dlatego szybko zbiegłem na dół i wsiadłem do auta.



                                                    *oczami Margaret*

Słyszałam Horana jak wychodził i koniec zdania : Zaczekaj wyjdę z pokoju. Nie, nie mogłam w to uwierzyć, Niall mnie zdradza? Wszystko na to wychodzi. Było ciemno, na schodach szłam jak najszybciej. Czułam, że zaraz spadnę i tak się stało. Poślizgnęłam się i upadłam, w tym wypadku spadłam ze schodów. Czułam, że z moją kostką coś nie tak. Pozbierałam się i pobiegłam do drzwi. Widziałam tylko odjeżdżający samochód Niallera. Utykając poszłam na górę i spakowałam jego rzeczy, które miał u mnie do kartonu, który wystawiłam obok drzwi. Usiadłam na łóżku i poczułam straszny ból w kostce, byłam w 99% pewna, że ją skręciłam. Położyłam się, zaczęłam płakać. Kocham go, a on mnie zdradza. Po dłuższym myśleniu zasnęłam. Obudził mnie głos Perrie.
- Margaret wstawaj, już 11.00. – powiedziała.
 Przetarłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą Perrie.
- Hej, przepraszam, że nie wstałam wcześniej, ale wczoraj miałam wykańczający dzień. Ałłł… - złapałam się za kostkę, która wielkością przypominała jabłko.
- Margaret co ty zrobiłaś!? Chodź jedziemy do lekarza. Po drodze powiesz mi czemu karton stoi przed drzwiami.- powiedziała, dała moją rękę na jej ramię i zaprowadziła do samochodu.
Jechaliśmy do lekarza, a ja w drodze przypominałam sobie wszystkie spędzone chwile z Niallem.
- Marggie czemu jesteś smutna? No mów skarbie –powiedziała Perrie.
- Spałam, a Niall przy mnie. Usłyszałam tylko „ Zaczekaj wyjdę z pokoju” i widziałam jego spojrzenie. Potem usłyszałam tylko dźwięk drzwi. Schodziłam na dół i poślizgnęłam się. Wstałam i zobaczyłam odjeżdżającego Niallera, Poszłam na górę i spakowałam jego rzeczy. Zdradził mnie.!! Perrie on mnie zdradził.!!- spływały mi łzy, starałam się to powstrzymywać, nie umiałam.
- Może gadał z Zaynem? Zayn do mnie dzwonił i mówił, że potrzebuje pomocy. Na pewno z nim rozmawiał. Marggie nie przejmuj się, Niall kocha cię najmocniej na świecie, uwierz mi, jego słowa są szczere, jego uśmiechy, jego uczucia.
         U lekarza zleciał się tłum fanów. Wszyscy obstawili mnie i Perrie. Nawet u lekarza nie mogli da nam chwili spokoju. Perrie robiła sobie ze wszystkimi zdjęcia i dawała autografy, a ja tylko rozmawiałam. Nareszcie nadeszła moja kolej. Lekarz stwierdził skręcenie kostki, dał bandaż i mogłam iść.  Wraz z Perrie pojechałam do domu, ochłonąć, przebrać się, a potem na zakupy.
    Otworzyłam drzwi w których zobaczyłam płaczącego Nialla.
-Co ty tu robisz!?- powiedziałam wściekła.
- O co ci chodzi Margaret!?- spływały mu łzy po jego policzkach.
- Zdradziłeś mnie, z kim rozmawiałeś w nocy, do kogo pojechałeś?
-Zadzwonił do mnie Zayn, był pijany wraz z Melanie, byli w parku, a naokoło ich fanki. Chciał żebym po niego przyjechał. Zrobiłem tak.- powiedział biorąc karton do ręki.
 - Niall. Ja tak się bałam, że mnie zdradzasz, kocham cię .!- wskoczyłam mu na ręce i namiętnie pocałowałam.  – Idę zaraz na zakupy z Perrie, Harrym i Justine.

     Wraz z Justine i Perrie jechałyśmy po Harrego. Nie umiałam już słuchać gadki Justine : Ale Harry jest piękny, za tydzień jedziemy na wakacje, jutro udzielam wywiadu.
        Na zakupach było bardzo fajnie, poza Justine. Cały czas mówiła tylko o pieniądzach i sławie Harrego, kleiła się do innych mężczyzn gdy tylko przechodzili. Strasznie żal robiło mi się Harrego, że musiał na to patrzeć, każdy mówił mi: On jest z nią żebyś była zazdrosna, ale powoli zaczyna coś do niej czuć. Ona leci tylko na jego pieniądze. On kocha tylko ciebie.
Kazałam iść Perrie gdzieś na chwilę ze Stylesem, żebym  mogła porozmawiać z Justine.
- Co lubisz w Harrym? – zapytałam.
- Wiesz kocham go za wszystko. – powiedziała oglądając swoją nową bransoletkę, którą kupił jej Harry.
-Bądź ze mną szczera, za co?
- No wiesz on jest sławny, przystojny, bogaty i miły.- powiedziała wybuchając śmiechem.
 Nagle uwidziałam śmiejącą się Edwards. Szybko podbiegłam do niej i podziękowałam.
  W domu cały czas myślałam o Justine, jak ona mogła tak wykorzystywać Harrego? To był mój dobry przyjaciel, nie mogłam na to pozwolić. Szybko ubrałam buty powiedziałam Niallowi, że idę do Harrego i wyszłam. Bałam się trochę iść sama o 1 w nocy. Zapukałam do drzwi Harrego. Po paru minutach otwarł.
- Margaret? Co ty tu robisz tak późno!?- zapytał wpuszczając mnie do domu.
- Muszę ci coś powiedzieć.
-Jeśli chcesz mi powiedzieć, że nic do mnie nie czujesz, daruj sobie.
- Chciałam ci powiedzieć, że Justine się wykorzystuje, powiedziała mi, że leci na pieniądze i twoją sławę. Proszę strzeż się jej. Zrób to dla mnie.  Wszyscy mówią, że ona cię wykorzystują, media i fanki ją lubią bo pozuje do zdjęć z nimi i daje im autografy. Jest to normalne!?- powiedziałam.
- Zakończę nasz związek, jesteś dla mnie kimś ważnym, więc posłucham cię. Dziękuję ci za to. Odwiozę cię czy chcesz przespać się u mnie? Zostaniesz, nie będziesz się już tłukła w aucie. Zrobię ci herbatę.
- Dziękuję Harry. 
__________________________________________________
Ej polecajcie tego bloga, smutno mi jak jest 400 wejść, a tylko 2 osoby dodają komentarze ;( Dodawajcie komentarze, a nie . ; )) 

czwartek, 12 lipca 2012



                                                               Rozdział 8

                Powoli zaczynałam mieć dość tego, że pod domem cały czas stały fanki, oczywiście byłam miła, bo wiem jak to szaleć za kimś. Nie wiem czemu one się tak na mnie uparły, przecież ja nic w życiu nie osiągnęłam, jestem tylko dziewczyną Horana. Nie rozdaję autografów, ani nie robię sobie z nikim zdjęć, mogę porozmawiać i co najwyżej przytulić, tak to robię często. Nie chcę żeby osoby dla których Niall jest ważny tak jak dla mnie, a one dla niego , miały o mnie złą opinię.

                Strasznie mi się nudziło samej w domu, Niall miał przyjść dopiero o 17, postanowiłam, że wyjdę i porozmawiam z osobami pod moim domem. Ubrałam buty i wyszłam.
   - Dzień dobry, chcę wam się tu tak stać? – fanek co prawda nie było dużo, było ich z pięć.
  - Margaret, mogę zdjęcie? Proszę. – zawołała jedna z fanek.
-Przykro mi nie robię sobie zdjęć, mogę cię przytulić. A wiecie co chodźcie do mnie, porozmawiamy na spokojnie i zrobię wam herbatę. – powiedziałam i pokazałam na drzwi.
              Dziewczyny okazały się w porządku.  Cały czas mówiły mi, że cieszą się, że Nialler ze mną jest, bo jest ze mną szczęśliwy i poświęca im więcej czasu. Naprawdę cieszyłam się z tych słów. Nie na co dzień takie słyszałam. Zazwyczaj leciały na mnie same hejty, że jestem niczym, że jestem gówniarą, że nie powinnam być z Niallem. To naprawdę mnie raniło, codziennie w nocy płakałam, słowa „Nie powinnaś być z Niallem” naprawdę ranią, staram się robić co w mojej mocy żeby nikt nie mówił tak, żeby mnie lubili, bo to dla mnie naprawdę ważne, najczęściej hejtują mnie amerykańskie fanki. Można powiedzieć „Psychofanki”.
                Każda pytała się o to jak się poznaliśmy. W końcu uległam i powiedziałam.
- Przeprowadził się obok mojego domu. Przyszłam zmęczona do domu i zobaczyłam moją lokatorkę Ellen siedzącą z jakimś blondynem, kompletnie „zwisało” mi to, że to nasz nowy sąsiad, chciałam po prostu się wyspać. Na drugi dzień, zadzwoniłam do niego i powiedziałam, że przyjdę do niego zapoznać się z nim. Potem dowiedziałam się, że jest gwiazdą i go znienawidziłam. Kompletnie go olewałam, rozmawiałam z nim, ale tylko z litości. On potem powiedział mi, że cos do mnie czuje, ja powiedziałam, że nie będę z nim. Za parę dni stał się dla mnie kimś ważnym, powiedziałam mu to i byliśmy razem. Tak, wiem bardzo romantyczne – wybuchłam śmiechem.
- Ooo.. jakie to słodkie, teraz wszyscy hejterzy będą wiedzieć, że nie żerujesz na jego sławie. – powiedziała Melanie – jedna z fanek.
- Mi kompletnie nie zależy na jego sławie, za przeproszeniem mam ją w dupie, tak jak i jego pieniądze, to ja zawsze sobie wszystko kupuję i od niego nic nie chcę. Kocham go za to jaki jest, a nie za to kim jest i ile ma w portfelu, na początku nie wiedziałam, że w ogóle jest sławny. Na Twitterze jest wielka wojna amerykańskich fanek z resztą. Amerykanki mnie hejtują nic o mnie nie wiedząc. One naprawdę ranią Nialllera. On bierze to jeszcze bardziej do siebie niż ja.  Pamiętacie jak napisał na TT : „Cieszę się, że nikt nie hejtuję Margaret i wszyscy zareagowali pozytywnie na nasz związek i na nią. Jestem z was dumny. ‘’ Pod tym postem dostał tylko parę hejtów, a  za tydzień, zaczęła się wojna. – powiedziałam po czym po moim delikatnym policzku spłynęła łza, nie szczęścia lecz smutku.
                Po godzinie wszystkie fanki poszły, została tylko Melanie. Rozmawiałyśmy bardzo długo, o tym jak niektóre fanki ranią mnie i Nialla tym co piszą.
                Do drzwi ktoś się dobijał, kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Myślałam, że to jakaś psycho-fanka albo mój ojciec. Szybko pobiegłam na górę, skoczyłam na łóżko, wzięłam telefon i zadzwoniłam do Horana.
- NIALL.! Niall ktoś dobija się do moich drzwi, kompletnie nie wiem co mam robić. Możesz podjechać pod dom i zobaczyć kto to? Boję się, że to jakaś psycho-fanka lub mój tata.- powiedziałam schodząc z łózka, próbowałam cicho zejść ze schodów, pójść do ogródka i zobaczyć kto to.
- Skarbie, nie bój się, zaraz będę. Nie rób nic głupiego, bądź na górze w swoim pokoju. Kocham Cię!- rozłączył się.
                                                               *oczami Nialla*

Strasznie bałem się o Marggie. Nie chciałem żeby stało jej się coś. Bałem się, że to jej ojciec lub jakaś psycho-fanka. Nie wybaczyłbym sobie tego, że nie obroniłem jej, ani nie było mnie przy niej. Cały czas przyśpieszałem. Nie myślałem o tym, że przy okazji mi też może się coś stać, myślałem tylko o Margaret. Wreszcie dojechałem,  siedziałem w aucie i przyglądałem się mężczyźnie, który dobija się do drzwi Margaret. Nie wyglądał za ciekawie, miał na sobie czarne dresy i kaptur na głowie. Nie mogłem wytrzymać i wysiadłem z auta.
- Co ty robisz!? Możesz spie*dalać.!- uderzyłem go. Nie umiałem wytrzymać.
- Horan głupku .! Co tu robisz!? To ja Zayn ! Jakaś fanka mnie goniła. Odwaliło ci do reszty!?- jeszcze nigdy nie widziałem go tak wściekłego.
                                                               *oczami Margaret*

                Wyjrzałam przez okno, pod drzwiami zobaczyłam Nialla. Szybko pobiegłam na dół.
- Niall skarbie, tak się bałam. – zaczęłam płakać.
- Skarbie, to był tylko Zayn, goniła go jakaś fanka.- powiedział tuląc mnie.
-ZAYN.!! Nie mogłeś zadzwonić żebym ci otworzyła, wiedziałabym, że to ty.!- byłam wściekła, a na mojej twarzy pojawiał się lekki uśmiech.
                Weszliśmy do domu. Niall od razu usiadł na kanapę, a Zayn przechadzał się po pokoju. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Misiek, może lepiej ja otworzę?- powiedział Niall i poszedł do drzwi.
    Usłyszałam głos Melanie. Szybko pobiegłam do drzwi i wpuściłam ją do środka.
- Wchodź, przepraszam za niego, ale Zayn narobił nam stracha. – chwyciłam ją za rękę i zaprowadziłam do pokoju.
-Nie ma sprawy, ja tylko przyszłam po telefon, bo zapomniałam. – powiedziała, chciała wyjść, ale zatrzymałam ją i kazałam wyjść.
- Chłopcy, to jest wasza fanka – Melanie. Przywitajcie się. – groźnie spojrzałam się na Nialla i Zayna.
- Hej, jestem Niall ty pewnie o tym wiesz. Powiesz nam coś więcej o sobie?- powiedział wściekły Horan.
- Heej, jestem Zayn, na pewno o tym wiesz. Miło mi cię poznać Melanie. – widziałam, że Zayn nie mógł przestać gapić się na Melanie.
- Jestem Melanie Waller. Mam 18 lat i jestem tancerką. Mieszkam w Anglii, ale mam korzenie polskie.- powiedziała zupełnie obojętnie.
                                                               *oczami Zayna*


                Długo nie wierzyłem w miłość. Myślałem, że już nigdy się nie zakocham, cały czas wmawiałem sobie, że kobiety to najgorsze zło. Sophie wyrządziła mi taką krzywdę na oczach każdego. Każdy mógł widzieć jak zostałem poniżony. Na czerwonym dywanie powiedziała mi, że jestem kompletnym dupkiem i gówniarzem, że nigdy mnie nie kochała, była dla niej ważna moja sława i kasa. Media trąbiły o tym przez równy miesiąc. Na dodatek zdradziła mnie. Wiedziałem, że Melanie jest inna, jest taka, taka naturalna i wspaniała. Czuję, że to ona odmieni cale moje życie.  Był jeden warunek, muszę ją lepiej poznać. Nie może być tak jak z Sophie, nie mogę być w niej zaślepiony, nie mogę przestać słuchać chłopaków. Oni mówili mi cały czas, że ona mnie wykorzystuję i traktuję jak dupka. Myślałem, że są po prostu zazdrośni. Myliłem się.

                                                               *oczami Margaret*

- To wy tu sobie porozmawiajcie, a ja pójdę do kuchni porozmawiać z Niallem. – chwyciłam Horana za rękę i zaprowadziłam do kuchni.
- Niall, dostałam ofertę pracy. Muszę się zgodzić, wiesz jaka to będzie dla mnie okazja? Mam być stylistką uczestników X-factor. Nie będę mogła zostawać z wami tyle czasu, zgadzasz się kotek ?- zrobiłam słodką minkę i lekko ugięłam kolana prosząc.
- Zgadzam się, ale nie będzie to dla ciebie za dużo? Skarbie będziesz już pracowała dla 3 „zespołów”, dasz radę? My, Little Mix, X-fator nie będzie za dużo?- pocałował mnie.
- Skarbie dam radę, a pod koniec sierpnia, jak zarobię, pojedziemy gdzieś na wakacje. Chodź tam lepiej do Zayna, bo nie wiesz boje się trochę o Melanie. – Niall wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.
- I jak się rozmawiało!? – zapytał Horan.
- Lepiej się poznaliśmy. – powiedział i wyszedł wraz z Melanie.
- Zostaliśmy sami , co ty na to ? – spojrzał na mnie kuszącym spojrzeniem.
- Kochanie jestem zmęczona, kiedy indziej. Śpisz u mnie czy u siebie? Rano przyjdzie Perrie. –  poszłam zrobić kawę.
- U ciebie, przyjdzie z Liamem czy bez? – zapytał obejmując mnie w talii.
- Bez, idziemy na zakupy, pamiętasz jutro mam dzień wolny.- odwróciłam się i czule go pocałowałam.
     Niall pościelił łóżko, nie zważając uwagi  położyłam się i zasnęłam. Słyszałam jak Niall z kimś rozmawia, ale nie chciało mi się słuchać, miałam do niego pełne zaufanie. 
_______________________________________________________
Długi czy krótki ? Ej wiecie, nie chcę nic mówić, ale jest 311 wyświetleń, a dodają komentarze 2 osoby. Więc jeśli to czytasz, wiedz, że masz dodać komentarz, bo to strasznie mnie ucieszy i będę miała chęć do napisania następnej części. Polecajcie tego bloga ^^ ; )) <3

środa, 11 lipca 2012


Rozdział 7


                                Dni mijały strasznie szybko, coraz częściej rozmawiałam z mamą. Nie mogłam wychodzić z domu, ponieważ na wolność wyszedł mój ojciec, który chce się na mnie zemścić. Przebywa w Anglii, więc nie mogę wyjść nawet do sklepu. Z Niallem układa się dobrze. Wie o  nas tylko Liam. Cały czas mówi mi jak ja zmieniłam Nialla. Nigdy nie miał czasu dla fanek, ale jak ja pojawiłam się w jego życiu zrobił się o wiele milszy i spędza wiele czasu z fankami. Media tak jak pozostali myślą, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
                Dzisiaj mijał miesiąc, miesiąc mojego związku z Niallerem.  Tak jak Niall chciałam gdzieś wyjść, ale obaj wiedzieliśmy, że to niebezpieczne i co najwyżej możemy wyjść tylko na ogródek. Nie chciałam Horanowi robić przykrości, ubrałam się w moje najlepsze ciuchy, w tym wypadku czarna sukienka i szpilki, pomalowałam si, zrobiłam włosy i poszłam po Nialla.
              Niall otworzył z zaskoczoną miną, chwycił mnie za talię i pociągnął do środka.
-Margaret zgłupiałaś do reszty? Jak twój ojciec cię zobaczy? Nie chcę cię stracić. – powiedział wściekły.
- Nie zobaczy, oj zrobiłam to dla ciebie, idziemy do restauracji, no, no kochanie ubieraj się chyba nie pójdziesz w dresach? – lekko pocałowałam go i pokazał palcem na szafę.
- O nie, Marggie pomożesz mi wybrać ciuchy.- chwycił mnie za rękę i poszedł do szafy, wybrać ciuchy.
               Po 30 minutach staliśmy razem na dole i czekaliśmy na kolegę Horana, który oznajmił mu, że zaraz przyniesie mu grę.
- Zadzwonię po Paula, tak będzie bezpieczniej.- powiedział patrząc mi się prosto w oczy.
- Nie, odłóż tą komórkę, mieliśmy spędzić ten dzień sami, przejdziemy się. – powiedziałam i lekko przybliżyłam się namiętnie całując go.
Tę cudowną chwilę przerwał nam kolega Nialla- Jay, przynosząc mu grę. Wyszliśmy razem z nim, ale poszliśmy w inną stronę. Spacerowaliśmy po pięknych parkach. Jak zwykle Horana zaczęły boleć nogi i musieliśmy usiąść. Niall wybrał najbliższą ławkę, która znajdowała się na placu zabaw.
- Wiesz, kiedyś my będziemy takie mieli, może już za niedługo?- powiedział patrząc się na te wszystkie dzieci, które biegały wokół nas.
- Skarbie ja mam dopiero 17 lat. Jesteśmy ze sobą dopiero miesiąc, a ty planujesz dzieci. Jestem na to za młoda.- powiedziałam lekko tuląc się do niego. – Wiesz chciałam ci jeszcze powiedzieć, przemyślałam wszystko, jestem z tobą szczęśliwa, fanki i media mogą wiedzieć o nas, jakoś przeżyjemy, przynajmniej ja, ty jesteś już przyzwyczajony.
______________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki ; (( Nie mialam weny po prostu ; (( Jeśli czytasz to, to mógłabys zostawić jakiś komentarz haha.  

wtorek, 10 lipca 2012


 Rozdział 6
                              

               


                              Wróciliśmy do domu. Niall był bardzo zdenerwowany, bo wiedział, że będzie miał konkurencję, co go strasznie niepokoiło. Przez całą drogę był jakiś smutny, nie odzywał się do mnie tylko intensywnie myślał. W domu w końcu zapytałam się o co mu chodzi i czy to moja wina, że jest jakiś przybity.
- Niall co się stało? To moja wina?- powiedziałam przybliżając się do niego.
- Nie twoja, po prostu boję się o nasz związek. Harry jest 100 razy lepszy ode mnie. – powiedział ze smutnym wyrazem twarzy.
- Kocham tylko ciebie, wiesz jakie zdanie mam o Stylesie. – Horan nagle uśmiechnął się.
                Było już późno więc postanowiliśmy, że pójdziemy spać. Po 5 minutach Nialler spał jak zabity, a ja nie umiałam zasnąć, więc wyszłam na balkon, wzięłam laptop, usiadłam na fotelu i zaczęłam szukać informacji o Horanie. Weszłam na jego twittera. Nie mogłam w to uwierzyć, że tyle fanek do niego pisze, a on po prostu to olewa. Jak można olewać swoje fanki? To właśnie one płaczą nocą jeśli coś ci nie wyjdzie, to one wylewają łzy, bo wiedzą, że nigdy nie spotkają swoich idoli. One głosują na ciebie cały czas i to przez nie masz tyle nagród. Przez nie możesz mieć co tylko chcesz, bo stać cię na to. One kupują twoje płyty. One cię kochają, a ty je tak po prostu olewasz? O nie, nie ze mną takie rzeczy.       Po dłuższym siedzeniu na balkonie, poczułam czyjś dotyk na plecach.  Szybko zorientowałam się, że to Niall i zamknęłam laptop.
- Co ty tu robisz!?- powiedział ze zaspanym głosem.
-Jak widać siedzę. Niall kochasz swoje fanki?- zapytałam z nadzieją, że powie tak.
- Oczywiście, że kocham. Ale najbardziej ciebie.- powiedział chwytając mnie w talii.
- Czemu je olewasz? W ogóle nie starasz się im odpisywać.  Od dzisiaj będziemy odpisywać razem, tak!?- uniosłam brew.
- Dobra, Margaret musisz też zrozumieć, że nie mam czasu na odpisywanie.
- Ojj, przestań taką wielką gwiazdą znowu nie jesteś. Jakoś Liam ma czas na odpisywanie. Zrobisz to dla mnie i będziesz odpisywał im przynajmniej 10 minut dziennie?- zapytałam, byłam strasznie ciekawa czy się zgodzi.
- Ok. Wiesz fajnie, że troszczysz się o moje fanki, a nie odpychasz je. Kocham cię.- powiedział czule całując mnie w usta.
- Ja ciebie też. Wiem co to znaczy, pisać całymi dniami do idola i codziennie na koniec dnia rozczarowywać się. Uwierz mi, wiem.- powiedziałam i  zrobiłam miejsce Horanowi na fotelu.
                    Nialler czule przytulił mnie i od razu zrobiło mi się cieplej. Na balkonie spędziliśmy całą noc rozmawiając o fankach i moich przeżyciach. Stwierdzam, że noc była udana. Niestety nastała 5 rano i musiałam zacząć pracę i pomalować Nialla, a przy okazji wybrać mu ciuchy.
                 Po półgodzinnej pracy poszłam z Niallem do jego domu wybrać mu strój. Widząc jego szafę  o mało nie zemdlałam, miał 2 razy więcej ciuchów ode mnie i to jakich. Po długim wybieraniu wspólnie postanowiliśmy, że będzie miał na sobie koszulę w kratę, białe conversy i rurki. Obaj chcieliśmy żeby wyglądał jak zwykły chłopak, a nie jak jakaś gwiazda z czerwonego dywanu.
               Byliśmy już u chłopców. Wszystkich pomalowałam, najwięcej pracy zajął mi Harry jak tylko zrobiłam mu włosy to potrząsnął głową i już miał swoją fryzurę i tak w kółko, zdawałam sobie sprawę z tego, że robi to specjalnie więc nie reagowałam. Wszyscy razem wybraliśmy ubrania. Wiem, że powinnam zrobić to sama, ale ważne jest dla mnie to żeby  im też się podobało i czuli się w tym wygodnie i swobodnie. Miałam jechać z nimi na tą całą galę, ale zrezygnowałam, bo to nie jest dla mnie. Wszyscy strasznie nalegali, ale żadnemu nie uległam. Niall miał mnie odwieźć do domu.
- Marggie, proszę jedź ze mną, zrób to dla mnie, ja dla ciebie będę poświęcał więcej czasu dla fanek ty pojedziesz dla mnie na galę.- chwycił mnie za nadgarstki i zrobił słodkie oczka.
- Dobra, ale wiesz, że chciałam żeby nikt o nas nie wiedział.? Pamiętasz? – powiedziałam.
- Pojedziesz jako nasza stylistka i jako moja dobra przyjaciółka.
- A poza tym nie mam ubrań, nie jestem pomalowana, Niall nie to nie wypali.
- Jedziemy do domu, przebierzesz się i będzie dobrze skarbie.
        Chyba z 10 minut wraz z Niallerem zastanawiałam się nad sukienką. Wybrałam białą, całą w koronkę. Przebrałam się, pomalowałam i mogliśmy jechać.
                     Dojechaliśmy już pod dom chłopców pod który miała przyjechać po nas limuzyna. Niall wyszedł pierwszy z auta. Gdy ja wyszłam poczułam się dziwnie, bo oczy chłopaków były skupione na mnie i każdy mówił mi jak pięknie wyglądam i jaka ja to piękna jestem. Nie umiałam przestać się śmiać widząc wkurzoną minę Horana.
                     Na gali pozowałam  z chłopakami, ale najwięcej z Niallem. Wszyscy wręcz krzyczeli mi : Margaret tu . ! Musiałam cały czas odwracać się i pozować. Gdy szłam do stolika zarezerwowanego przez chłopców jeden z reporterów poprosił mnie o wywiad. Nie chciałam się pokazać ze złej strony, bo zniżyłabym tym opinię Niallerowi, więc zgodziłam się.
- Kim jesteś dla chłopaków.? – zapytał reporter trzymając mi mikrofon zaraz przy ustach.
- Jestem stylistką, zwykłą koleżanką, znamy się dopiero 2 dni. – powiedziałam lekko zestresowana.
- Widziałem, że trzymałaś się cały czas z Niallem Horanem, kim jesteście dla siebie. Jaki on jest?- zapytał z myślą, że będę mówić jaki on to nie jest wredny.
- Jesteśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi i tylko tyle. Nic więcej nas nie łączy. Niall jest wspaniały, miły i są dla niego najważniejsze fanki, dla nich zrobiłby wszystko, naprawdę cenię to w nim.- powiedziałam i pożegnałam się.
        Poszłam do stolika chłopaków i chciałam porozmawiać z Niallem na osobności.
- Niall mówiłam ci, że to zły pomysł. Okłamujemy wszystkich, a w tym twoje fanki. Możesz spodziewać się ze mną wywiadu w gazecie. – zrobiłam tylko głupią minę.
- To był świetny dzień, przynajmniej spędziłaś jeden dzień taki jak ja muszę przeżywać codziennie. Jestem z ciebie dumny.
_____________________________________________________
Tak, wiem, wiem zdupiłam go, ale pisałam to teraz, jestem na balkonie jest 23.00 komary mnie gryzą i patrzy się na mnie mój nowy młody sąsiad. Więc nie mam za dobrej miejscówki na pisanie rozdziału. I jeszcze przyjaciółka z góry krzyczy mi Anita napisałaś już ? Te moja mama mi powiedziała to i to . Jest git ahaha ; )) Następny rozdział za niedługo . ; ))

niedziela, 8 lipca 2012


Rozdział 5


               Nareszcie poznałam moją mamę. Przez tyle lat czekałam na ten dzień. Wczoraj dowiedziałam się, że miała trudne życie i że to przeze mnie jej chłopak ją bił.  Na dodatek Niall nie dawał mi spokoju. Czułam coś do niego, był dla mnie kimś ważnym, ale wiem, że nic by z tego nie było. On- gwiazda, ja- dziewczyna pracująca w MacDonaldzie.  Nie umiałabym żyć tak jak on, na każdym kroku fanki, musisz uważać na to co mówisz i zero prywatności. Nie chciałabym być rozpoznawana ani hejtowana. Po jakimś czasie po prostu przerosłoby mnie to. Wiem jak fanki przezywają dziewczynę Liama- Danielle i Eleanor- dziewczynę Louisa. Może kiedyś spróbujemy, ale muszę być na to gotowa. Dzisiaj idę na rozmowę o pracę w studiu telewizyjnym. Będzie ciężko, ale mam nadzieję, że sobie poradzę i przyjmą mnie.
                           Nie dostałam pracy w studiu, bo jestem za młoda. Zaraz przyjdzie do mnie Niall na ogródek. Otworzyłam drzwi, które prowadzą na balkon, a niespodziewanie na huśtawce siedzi Horan z bukietem tulipanów. Usiadłam obok niego i podziękowałam za kwiaty. Pocałowałam go lekko w policzek.  Chwyciłam go lekko za ręce i powiedziałam :
- Niall chcę żebyś wiedział, że jesteś dla mnie ważny, ale nie mogę być z tobą, nie chce być hejtowana ani rozchwytywana, kiedyś w końcu bym nie wytrzymała i zraniła cię jeszcze bardziej.- powiedziałam. Widziałam jak Niall powoli smutnie, ale taka była prawda, nie chciałam go okłamywać.
-Margaret nikt nie musi o nas wiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi i nikt o nas nie wie, nie wiedzą o tobie. W związku może być  tak samo.
- Nie będziemy mogli nigdzie razem wychodzić, widywać się. Będzie ci to pasowało?- powiedziałam lekko tuląc się do niego.
- Wszystko będzie mi pasowało, będziemy mogli spotykać się u ciebie na ogródku.- chwycił moje dłonie i lekko przyciągnął do siebie.
- Kocham Cię Niall. Wiesz kiedyś może dorosnę do tego żeby  pokazać się światu, ale nie teraz, ten okres jest dla mnie naprawdę za trudny.- pocałowałam go.
-Marggie, mam dla ciebie prośbę, idę jutro na galę, wiem, że jesteś stylistką i  jesteś w tym świetna. Mogłabyś mnie pomalować?  - zapytał słodkim głosem.
- Jasne. O której?
- 5 rano. –powiedział robiąc słodkie oczka, którym zawsze ulegałam.
- Tak wcześnie? Przecież ja się nie wyrobię, nie wstanę o tej godzinie. Zrobimy tak.  Dzisiaj będziesz spał u mnie, ale jak już cię pomaluję to wyjdziesz ogródkiem do swojego domu, żeby cię nikt nie zobaczył nawet Ellen. – powiedziałam.
-Ok. I pomożesz mi wybrać ciuchy.
- Przecież ja się na tym kompletnie nie znam.- od dawna wszyscy mówili mi, że bardzo ładnie się ubieram i że umiem dobierać ciuchy, ale myślałam, że to zwykły zbieg okoliczności.
-Znasz. Jest późno jak chcesz jutro wstać to chodź już spać.
       Poszliśmy szybko do domu, weszliśmy do mojego pokoju, dałam Niallowi jakieś moje stare ciuchy żeby miał w czym spać. Przebrał się w to i oznajmił, że idzie na dół zrobić mi kolację.  Nie zdałam sobie sprawy sobie z tego, że dół jest Ellen, a Niall robi tam kolacje. Nagle ktoś otworzył drzwi z domu. Szybko pobiegłam i kazałam skryć się gdzieś Niallowi żeby nie zauważyła go Ellen.
- Ellen, mam do ciebie prośbę, poszłabyś mi po tabletki na ból głowy? Tak strasznie głowa mnie boli, że sama nie dam rady. – powiedziałam pokazując zza siebie Niallowi, że ma szybko pobiegnąć do góry póki Ellen nie patrzy.
-Jasne. – wyszła zostawiając zakupy w domu.
   O mały włos, a Ellen zauważyła by Nialla, na dodatek w moich ciuchach. Poszłam na górę  i powiedziałam Niallowi, że może już iść dokończyć.
-Margaret chcesz pracować z nami? Będziesz naszą stylistką. Zgadzasz się? Szukamy właśnie nowej, a ty się świetnie nadajesz, bylibyśmy częściej ze sobą – powiedział przynosząc mi kolację.
-Niall nie przyjmę tej pracy, potem będzie, że cię wykorzystuję.
- Czyli tak. Chodź pojedziemy tylko do domu chłopców i im powiemy.
- Zapomniałeś? Nie chcę żeby nas ktoś razem uwidział.
- Uwidzą cię jako nową stylistkę. Bierz kluczyki i jedziemy.
       Jechaliśmy jakieś 30 minut.  Tylko parę osób zrobiło nam zdjęcie. Byłam w zupełnym szoku, że dałam się przekonać na tą nieodpowiedzialną propozycję Horana. Weszliśmy do willi chłopaków.
- To jest Margaret, będzie naszą stylistką. – powiedział Niall poważnym głosem, ale wiedziałam, że chcę mu się śmiać.
- Skąd ją znasz? Jestem Harry, piękna jesteś. – powiedział podnosząc dziwnie brew.
- Jestem Margaret. Miło mi was poznać.
-Harry przystopuj.- powiedział zdenerwowany Nialler.
-Niall chodź na chwilę do kuchni.- powiedział Harry dziwnie przyglądając się mi .
       Zayn powiedział, że mam iść z nim podsłuchiwać, bo to raczej coś o mnie. Poszliśmy cichym krokiem i kryliśmy się za ścianą. Nagle zobaczyłam skaczącego Stylesa, który mamrotał :
- Ona jest piękna. Jak ją poznałeś? Biorę się za nią, będzie przyszłą panią Styles. – powiedział Hazza nadal podskakując.
- Harry przystopuj, ona ma chłopaka. A poza tym mówiła mi, że cię nie umie znieść. – powiedział Horan ze wściekłą miną.
                Razem z Zaynem poszłam do Louisa i Liama. Siedzieliśmy na kanapie i oni opowiadali mi ich śmieszne wspomnienia. Byli całkiem w porządku.
- Margaret, jak najbardziej zgadzamy się żebyś została naszą stylistką. Jako jedyna chyba przy nas nie zwariujesz, jesteś tak samo zryta jak my. – powiedzieli obaj.- Ciekawe czy Harry się zgodzi?
     I w tym momencie wszedł zdenerwowany Hazza.
- Zgadasz się żeby Margaret została naszą stylistką?- zapytali chłopcy.
- Nie wiem, podobno nie umie mnie znieść. Zgadzam się, ale wiedz, że ze mną nie będzie łatwo- Styles wyszedł, a przedtem puścił mi oczko.
___________________________________________________
Zupełnie mi nie wyszło. Kompletnie nie miałam weny. Miło by było gdybyście zostawili jakis komentarz czy coś. To nastawia mnie pozytywnie do pisania, a jak nie ma to kompletnie nie mam ochoty żeby pisać . ; ((  

piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 4
                 - Niall proszę idź - powiedziałam przy okazji szarpiąc go.
-Kto to był!?
-Aż tak ci to potrzebne? Powiedz mediom, że do Margaret Fudget dzwoniła mama, która zostawiła ją jej ciotce kiedy miała 2 lata. Do ciebie najgorsze przeżycie to nie zdobycie nagrody, zobacz co ja musiałam przeżyć, wiesz co to budzić się codziennie rano ze świadomością, że nigdy nie poznasz swoich rodziców? Wątpię.- popchnęłam go.
          Całą noc myślałam o tym telefonie. Nie umiałam skupić się na niczym innym. Postanowiłam spotkać się z kobietą, która podszywa się pod moją matkę.
- Dzień dobry, możemy się dziś spotkać o 20.00 w kawiarni "Dream" w Sheffield. Do widzenia.
          Szybko pobiegłam do domu przebrać się w najlepsze ciuchy.
Czekałam i czekałam, aż zobaczyłam,że do stolika zbliża się jakaś młoda kobieta, miała może z 25 lat. Usiadła na przeciwko mnie.
- Dzień dobry. - powiedziała nieznana mi kobieta, widziałam jak łzy napływały jej odo oczu.
- Raczej Dobry wieczór, czemu podaje się pani za moją matkę?
- Jestem nią, nazywam się Emily, mam 32 lata.
- Wygląda pani na 25.
- Urodziłam cię jak miałam 15 lat, musiałam cię oddać- kobieta zaczęła płakać.
- Niech pani mówi.
- Musiałam, twój ojciec nas bił, oddałam cię do ciotki Lucy, a ja uciekłam. Chciałam dobrze. On mnie potem znalazł, zemścił się, wylądowałam w szpitalu, teraz twój ojciec gnije w więzieniu, ale za niedługo wychodzi. - widziałam, że kobiecie nie jest łatwo i tym mówić.
- Ja,ja nie wierzę, pani jest moją matką. - łzy spływały mi po moich delikatnych policzkach.- Jak radziłaś sobie potem?
- Popadłam w dług. Niezręcznie tak mówić o tym córce, ale nie chcę kłamać.Przez parę lat byłam prostytutką. Musiałam.
- Jak to się stało!?- teraz już wiedziałam, że moja matka miała ciężkie życie.
-Poznałam Oliviera. Pożyczyłam od niego dużą sumę pieniędzy, on po czasie się wściekł i kazał pracować mi jako prostytutka.
______________________________________________________
3 komentarze dodaje następny .